Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

banner sowa turkusowy: jesteś w kryzysie, masz problemy emocjonalne lub cierpisz psychicznie?

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Skontaktuj się z nami:

Tel. (+48) 606 406 158

Nasi specjaliści dostępni są:

od poniedziałku do piątku: 8:00-16:00

 

w środy ze względu

na godziny wewnętrzne dla zespołu,

uprzejmie prosimy o kontakt mailowy

E-mail: sowa@uj.edu.pl

 

W celu umówienia spotkania prosimy o uzupełnienie formularza zgłoszeniowego, dostępnego na naszej stronie głównej.

 

Skontaktuj się z nami, jeśli jesteś w kryzysie, masz problemy emocjonalne lub cierpisz psychicznie.

 

Sekretariat SOWA - prosimy o kontakt:

- w sprawach administracyjnych

- w kwestiach organizacyjnych i formalnych

- dot. zaświadczeń dla osób studiujących

- odnośnie współpracy 

 

Sekretariat czynny:

w godz. 8:30-15:00

tel. 12 663 36 83

w środy ze względu 

na godziny wewnętrzne dla zespołu,

uprzejmie prosimy o kontakt mailowy

e-mail: biuro.sowa@uj.edu.pl

 

 

ul. Kopernika 27
31-501 Kraków

                                              

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

ZNAJDZIESZ NAS TUTAJ:

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Wywiad z prof. dr hab. med. Bogdanem de Barbaro

Wywiad z prof. dr hab. med. Bogdanem de Barbaro

Prof. dr hab. Bogdan de Barbaro – lekarz psychiatra, terapeuta, profesor nauk medycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego (fot. Bartosz Siedlik).

 

Uwaga ogólna

Poniższe rady i sugestie mają, z natury rzeczy, ograniczoną wartość, gdyż są ogólne, a przecież każdy z nas ma inne zasoby, inne wrażliwości, inne ograniczenia, inny sposób reagowania na stres. Więc proszę, by Czytelnik traktował je jedynie jako impresje i punkt wyjścia do szukania własnych, indywidualnych rozwiązań.

 

 

Jak Pan Profesor sądzi, jak młodzi ludzie mogą radzić sobie z obecną trudną sytuacją? Jakie jej aspekty mogą być najbardziej istotne?

Sytuacja jest dlatego tak trudna, że nie da się jej porównać z żadną nam dotąd znaną, a ponadto jest złożona, wielowymiarowa. Wielowymiarowa, bo ma swój aspekt biologiczny (a jak dotąd medycyna nie wymyśliła skutecznej broni na Koronawirusa),  psychologiczny (bo budzi trwogę śmiertelną, także wtedy, gdy nie mamy pełnej świadomości tego lęku), społeczny (bo jak rzadko kiedy pokazuje silne połączenie interesu indywidualnego z interesem społecznym), polityczny (bo z jednej strony władze wielu krajów są bezradne, a z drugiej strony ich siła jest wzmacniana przez trwogę obywateli),  ekonomiczny (bo już dziś wiadomo, że czeka nas zapaść ekonomiczna) i filozoficzny (bo to co się dzieje, stawia przed każdym fundamentalne pytania o sens życia, o wybory etyczne, o to co jest w życiu ważne, a co nieważne).

Wierzę, że warto, by młody człowiek obecną sytuację potraktował refleksyjnie: dostrzegając wspomnianą złożoność sytuacji odnalazł na nią własną odpowiedź.  I by to była odpowiedź nie sprowadzająca się do trwogi ani do lekceważenia zagrożenia, lecz by znalazło się tu miejsce i na uważność na siebie samego i empatię wobec innych. A także osobista odpowiedź na pytanie, co JA, konkretnie właśnie JA, mogę zrobić, żeby dobra było więcej, a zła mniej.

 

W niektórych teoriach psychologicznych rozwój powiązany jest ściśle z kryzysami. Czy można to jakoś odnieść do obecnej sytuacji? 

Jestem przekonany, że możliwy jest pozytywny, optymistyczny scenariusz dla dalszego ciągu wydarzeń. Bo, jeśli tylko nie wygra demon depresji ani demon agresji, to będą miały szansę pojawić się korzystne zmiany w życiu społecznym i osobistym. Staniemy się bardziej świadomi związku między dobrem indywidualnym a dobrem wspólnym, dostrzeżemy, że umiłowanie zbytku jest ślepą uliczką i zamienimy zachłanny hedonizm w ideę spokojnego rozwoju.  Już dziś od każdego z nas zależy, jakie będą późne skutki kryzysu: destruktywne czy konstruktywne. Oczywiście, nikt z nas w pojedynkę nie będzie miał na to wpływu decydującego, ale chociażby dla własnego samopoczucia warto iść dobrą drogą.

 

W trakcie epidemii to co wcześniej było dostępne dla studentów - grupy studenckie, kluby, koła, a nawet “tradycyjne zajęcia”: wykłady czy ćwiczenia; siłą rzeczy ustępuje miejsca aktywności on-line. Prawdziwa bliskość staje się zagrażająca. Czy zdaniem Pana Profesora zmieni to nasz świat relacji?

Świat relacji może się w tym sensie zmienić, że docenimy owe relacje. Będziemy - jak dobrze pójdzie - bardziej wrażliwi, a bezpośredni gest, dotyk, spojrzenie nie poprzez ekran komputera przynajmniej przez pewien czas będzie miało dodatkową moc. A jednocześnie, chociaż mam pewien dystans do świata on-line, muszę mu przyznać, że gdyby nie on, byłoby nam dzisiaj o wiele trudniej.  Bo jakkolwiek jest to tymczasowy zamiennik, to pozwala nam na, chociażby ułomną, komunikację. A bez uczestnictwa w sieci społecznej stres byłby wielokrotnie silniejszy.

 

Młodzi ludzie, studenci, od zawsze kształtują nasz świat. Jak na to kształtowanie może wpłynąć obecna sytuacja? Zmienia ona nasz sposób życia, myślenia, czy zmieni także przyszłość, którą tworzą młodzi ludzie?

Przewidywanie przyszłości jest niezwykle ryzykowne, o czym świadczy fakt, że nikt z nas (może za wyjątkiem kilku epidemiologów czy wirusologów) rok temu nie zaryzykowałby tezy, że w 2020 roku będziemy świadkami, uczestnikami i ofiarami pandemii, jakiej od stu lat nie było, a może nawet jeszcze groźniejszej niż jakakolwiek wcześniejsza. Ale gdybym musiał przewidywać przyszłość, to bym się spodziewał, że młodzi ludzie będą mieli większy wpływ na rzeczywistość, bo młode myślenie jest bardziej elastyczne i lepiej - bardziej twórczo - radzi sobie w czasach rewolucji.  Inna sprawa, że może być bardziej wciągnięte w wersję gniewną i destruktywną, bo ku tej wersji młody człowiek może być zachęcony przez własną energię. A może, daj Boże, młodzi ludzie zakwestionują dotychczasowy porządek świata, który pozwala jednym umierać z przejedzenia, a innych skazywać na śmierć głodową.  I stworzą jakiś projekt, który - w oparciu o doświadczenie pandemii - będzie wrażliwy na wykluczanych, na samotnych, na bezradnych.

 

Nasz ośrodek SOWA tak jak wiele innych placówek w tej sytuacji świadczy pomoc jedynie drogą telefoniczną lub e-mailową – pomoc „on-line”. Czy uważa Pan Profesor, że “zdalny” kontakt może być w obecnym czasie adekwatnym sposobem pomocy psychologicznej?

Dobrze by było, żeby pomoc zdalna, skoro już z konieczności nie jest face to face, mogła być także poprzez obraz (Skype itp.). To oczywiście jest ułomna metoda w porównaniu z kontaktem bezpośrednim, bo nie pozwala na pełniejszy kontakt, oparty w znacznym stopniu na spotkaniu pozawerbalnym. Ale jest to znacznie więcej niż NIC, prowadzące do miażdżącej pustki i destrukcji.

 

Wielu studentów wróciło teraz do swoich rodzin. Jakie zdaniem Pana Profesora będzie to doświadczenie dla młodych ludzi?

To może być ważne  i - paradoksalnie - cenne doświadczenie. Bo przy napiętej sytuacji zewnętrznej, przy wszechogarniającej trwodze, jest szansa, że zostaną poruszone głębokie struny rodzinne. Związki rodzinne mogą być pogłębione.  Ale do tego potrzebna jest pewna postawa: by inni domownicy nie stali się „pojemnikami” na odreagowanie naszych emocji, lecz uczestnikami dialogów, w których jest miejsce na wzajemne otwarcie uczuciowe, na empatyczne wsparcie czy na pogłębianie refleksji nad tym, co się dzieje. Różnice zdań, także wynikające z innych perspektyw pokoleniowych, całe spectrum często trudnych emocji tworzy napięcie. Ale nie powinno ono prowadzić do walki pt.: „To ja mam rację, a Ty się mylisz”, lecz do otwarcia na wielość spojrzeń, uzupełniających się, a nie zwalczających. 

Spotkanie z rodziną może być też dla studentów okazją do troski o osoby starsze o pokolenie lub dwa, których lęk może być dodatkowo wzmocniony przez świadomość, że należą oni do tzw. grupy podwyższonego ryzyka. I wówczas będzie to dla studentów doświadczenie odpowiedzialności za innych, doświadczenie potrzebne w życiu dojrzałym każdemu dorosłemu.

 

Czy jest coś, co Pan Profesor chciałby przekazać studentom w sytuacji, w której obecnie wszyscy się znajdujemy?

Owszem, cytat z Laurena Olivera:

Nawet w świecie wywróconym do góry nogami, w świecie wojny i szaleństwa, ludzie wieszają swoje ubrania, składają spodnie, ścielą łóżka. To chyba jedyny sposób, by przetrwać.

A więc warto tak żyć, by pandemia nie opanowała naszej psychiki. Nie lekceważmy jej, ale nie pozwólmy jej, by nas wewnętrznie zniszczyła.

 

Wywiad przeprowadziła:

mgr Aleksandra Michalska